Morze dziś tak szmaragdowe
Ja Włosy rozplatam na samotnych skałach
I nagle gdzieś w dali, na horyzoncie
Rybacka łódeczka na spienionych falach
Och! Ty to, kochany, co niesiesz otuchę
I ciepło którego tak pragnę szalenie
Więc proszę, usłysz mój głos
Który nareszcie Cię do mnie przywiedzie
Płyń do mnie kochany o oczach z bursztynu
Wiosłami rozgarniaj spienione fale
Widzę, mój głos usłyszałeś, zgubiony
I łódź już na skałach, nie boisz się wcale
Ja włosy odgarnę, morzem sklejone
I falą obmyję twarz ogorzałą
Wtulę się w Twoje stygnące ramiona
Nakarmię się ciepłem nim odejdzie całe
Przybądź kochanku o oczach z morskiej piany
Ja tu na Ciebie czekam bez wytchnienia
Widzę jak rozgarniasz fale ramionami
Niepomny tego, co na Ciebie czeka
Gdy już do mnie dotrzesz wtulę się w Ciebie
Na łożu miękkim z alg Cie położę
Obsypię perłami Twoje martwe oczy
Kolejny którego zabrało morze
Przybądź mój luby o oczach ze sztormu
Nie ujrzy Cię ląd, ni żona, ni dzieci
I kiedy na plaży ujrzą szczątki łodzi
Przez łzy gorzkie będą mi złorzeczyć
A Ty w mych ramionach z martwym uśmiechem
Nie wzdrygasz się pod dotykiem zimnej dłoni
Kiedy ucieknie ciepło z Twego ciała
Spoczniesz pośród innych w szmaragdowej toni
I gdy znów dzień nastanie ja wyjdę na skały
I wśród legwanów morskich leniwie się położę
Wyciągnę ramiona i ogon na kamieniu
Rozgrzeje mnie słońce – bo Ty już nie możesz
Muzyka i tekst Barbara Karlik CC-BY-SA
Dla wszystkich Odyseuszy, którzy zdążyli odpłynąć