
Codziennie, gdy mijamy się odwracasz wzrok
Jak byś chciała umknąć przeznaczeniu
I codziennie trącam Cię ramieniem, wbite w ziemię spojrzenie
Nie słyszę nawet Twego głosu
Jeśli w życiu tym nie spotkamy się
Może wreszcie dane będzie nam je przeżyć
Bo jeśli nie wybuchnie credo naszych serc
Może szczęście dane będzie nam
I codziennie gdy mijamy się odwracasz wzrok
Bo spojrzenia są płomieniem, który parzy
I codziennie brzemię to dźwigamy
Tym razem może nic się nie wydarzy
Nie chcę być Twoim Romeem w życiu tym
Nie chcę być Twoją Heloizą
Jęsli znów zaplączemy się w legend tamten rytm
Czas zbyt krótki spali nas na próżno
I codziennie gdy mijamy się ratujesz mnie
Odwracając wzrok i idąc wreszcie dalej
Nie dany jest nam legend wielki wzlot
I upadek w najczarniejsze otchłanie
Niech obędzie się to pokolenie
Bez naszego cierpienia
Może wreszcie będzie szansa
Na codzienny chleb i dzieci
Może wreszcie będzie szczęście i czas żniw
I codziennie gdy mijamy się
Jestem innym kimś niż świat chce
Tekst i muzyka: Barbara Karlik CC-BY-SA