Idź już

Oczy z bursztynu co stopniał
Sierść szara jak niebo ze stali
Wcielenie piękna i gracji
Gdy się przemyka wśród fal

Dlaczego musiałam Cię ujrzeć
Gdy skórę zrzuciłaś na brzegu
Zapragnąć, zachwycić, pokochać
Dlaczego, powtarzam, dlaczego

Dlaczego musiałam Cię zranić
Swym sercem, ułomnym, człowieczym
I zabrać twą skórę i wolność
Miłości prawdziwej na przekór

Do dziś nie rozumiem jak serce
Nie pękło mi smutkiem i żalem
Kiedy słyszałam jak śpiewasz
Wpatrując się tęsknie w fale

Lecz wreszcie skrzynię otwieram
Ostatni raz głaszczę twą skórę
Zostawię ją tutaj, przy piecu
By skończyć okrutną torturę

Ja sama na strychu się zamknę
I klucz przez okienko wyrzucę
Bo boję się, że się rozmyślę
Bo wiem, że już do mnie nie wrócisz

Choć nie mam już serca i cierpię
Tę jedną rzecz jeszcze uczynię
By przez łzy zobaczyć jak wolna
Zanurzasz się w swoją głębinę

I kiedy o świcie nad morzem
Niebo zapłonie purpurą
Ty będziesz przez fale przemykać
Z mym sercem schowanym pod skórą

29.06.2018 Tekst i muzyka Barbara Karlik CC-BY-SA. Bardzo specjalna piosenka, gdyż powstała jako pierwszy tekst po dość trudnym dla mnie okresie, gdy zmagałam się z blokadą twórczą. Jest owocem fokrastynacji, czyli pisania rzeczy o fokach zamiast rzeczy, na które ma się deadline. Ale powstała i jest, a i blokada twórcza zechciała rozpłynąć się w falach.