Nikt nie będzie winił płomieni

Tyś łowcą – ja byłam zwierzyną
Lecz nie bój się, nikt nie osądzi Cię
Bo kiedy ćma w popiół się zmieni
Nikt nie będzie winił płomieni

Świt w oddali pali zorzą
świat zaklęty
W sercu zamęt, w głowie morze
w myślach mętlik
Tam na klifie w wiatru strugach
pocałunek
Niespełnionych marzeń klucze

Tyś łowcą…

Każdy wiedział co się zdarzy
milczał zaklęty
A rozsądek, kiepski sługa
stopił się w odmęty
Tam na klifie słońce płonie
w oczu oceanach
Niespełnionych pocałunków smak

Tyś łowcą…

Nago tańczę na zroszonej
łzami łące
Wiem, co Bogi rozłączają
człowiek niech nie łączy
Tam na wzgórzu kładziesz rękę
na policzku
Niewypowiedziane obietnice

Tyś łowcą…

Dziś szalona, rozśpiewana
we mgle wiruję
Ślady Ciebie, ślady słów Twych
odnajduję
Tam na klifie z łez powstały
oceany
Dramat teraz zapomniany.

Słowa i muzyka: Barbara Karlik CC-BY-SA